ECHA DEKLARACJI SZEFA MON O MOBILIZACJI UKRAIńCóW: NIEZROZUMIAłE Z ETYCZNEGO PUNKTU WIDZENIA

Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył, że Polska jest gotowa pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby "ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się na Ukrainę". Czy ma to oznaczać, że polskie służby będą ścigać przebywających w Polsce Ukraińców, którzy nie chcą walczyć? — Z powodów i etycznych i politycznych nie uważam, aby Polska miała w stosunku do obywateli obcego państwa stosować przymus — mówi Onetowi dr Witold Sokała, specjalista do spraw stosunków międzynarodowych.

Lider PSL, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że nie dziwią go decyzje ukraińskich władz w kontekście wysyłania ludzi na front, ponieważ potrzeby na nim są ogromne. Słowa te padły na antenie Polsat News w kontekście decyzji o wstrzymaniu wydawania dokumentów dla mężczyzn w wieku 18-60 lat przez ukraińskie konsulaty "z przyczyn technicznych".

Szef MON dodał, że nie dziwi się też Polakom, których bulwersuje widok młodych Ukraińców w wieku poborowym "w hotelach i kawiarniach". Jednocześnie wicepremier wyraził solidarność z Ukraińcami walczącymi na froncie, którzy mają pretensje do rodaków, którzy poprzez wyjazd uniknęli powołania.

— To jest obowiązek każdego obywatela w danym państwie (…), obywatele Ukrainy mają obowiązki wobec państwa — powiedział Kosiniak-Kamysz — My już dawno sugerowaliśmy, że jesteśmy w stanie pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się na Ukrainę — dodał.

Wicepremier mówił też o scenariuszu, w którym Polska miałaby pomóc w przetransportowaniu tych obywateli, których prawo do pobytu w Polsce nie zostanie przedłużone. — Wszystko jest możliwe — oświadczył.

Dr Sokała: deklaracja niezrozumiała

— Ja sobie nawet nie chcę wyobrażać sytuacji ani takiej "pomocy", gdyby Polska miała stosować wobec obywateli obcego państwa przymus. To byłoby niezrozumiałe z etycznego i politycznego punktu widzenia — tak w rozmowie z Onetem deklarację wicepremiera ocenia dr Witold Sokała, wiceszef Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, publicysta "Dziennika Gazety Prawnej".

—Z pobudek etycznych uważam, że honorowy obywatel państwa zaatakowanego przez agresora powinien się stawić albo na froncie, albo w służbach tyłowych, do obrony swojej ojczyzny. Ale wyłącznie, gdyby to była dobrowolność tych ludzi. Gdyby, na przykład, chcieli z Polski wrócić do Ukrainy, a nie mieliby pieniędzy na przejazd. Wtedy Polska, jak najbardziej, może podstawić darmowy pociąg czy autobus — wyjaśnia.

— Ale gdyby Polska miała jakoś wpływać na Ukraińców i dostarczać ich na front, to taka deklaracja wicepremiera wydaje mi się niezrozumiała, żeby nie powiedzieć mocniej — wskazuje.

Ekspert zaznacza, że Polacy pomagają Ukrainie na wielu frontach. — Dostarczamy pomoc, ochotników, sprzęt, logistykę, walczymy z rosyjską dezinformacją. I to nasze możliwości wyczerpuje — podkreśla.

— Ewentualne działania policyjne wobec obywateli Ukrainy przebywających na terenie Polski zdecydowanie nie mieszczą się w tych standardach — podsumowuje dr Sokała.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-26T17:25:32Z dg43tfdfdgfd