Szokująca sprawa sędziego Tomasza Szmydta, który zdradził Polskę i zbiegł do Mińska, gdzie wychwala Aleksandra Łukaszenkę, ma wiele ważnych aspektów, które teraz polskie służby będą musiały dokładnie zbadać. O tym, co jest najgroźniejsze w tej historii, "Fakt" rozmawiał z posłem Trzeciej Drogi Markiem Biernackim — szefem sejmowej komisji ds. służb specjalnych. — Miał przeogromną wiedzę — podkreśla polityk.
Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt, zaszokował polską opinię publiczną, gdy pokazał się 6 maja na konferencji prasowej w Mińsku. Zwrócił się tam bezpośrednio do Łukaszenki. Komplementował dyktatora i zbrodniarza, który rządzi Białorusią oraz szkalował Polskę.
Tomasz Szmydt zakomunikował, że nie chce być już polskim sędzią. — Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej — powiedział.
Komentatorzy i politycy przerzucają się teraz pytaniami: co wiedział Szmydt i od kiedy współpracował z Białorusią i Rosją. Sędzia ten nie był postacią anonimową. Jego nazwisko jest bardzo ważnym elementem układanki dotyczącej tzw. afery hejterskiej ujawnionej w 2019 r. przez Onet.
Przypomnijmy, że chodzi o szereg działań, które miały na celu skompromitowanie sędziów, którzy krytykowali reformy wymiaru sprawiedliwości przeprowadzane przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Reformy — przez, które Polska miała ogromne problemy w Unii Europejskiej. Grupa osób miała za zadanie hejtować sędziów, którzy sprzeciwiali się PiS. Ludzie ci, wymieniali się pomysłami na ich kompromitowanie m.in. na grupach w komunikatorze WhatsApp.
Tomasz Szmydt był w tym czasie mężem Emilii Szmydt — hejterki, która potem weszła w rolę sygnalistki i przyczyniła się do ujawnienia szczegółów afery. Grupa hejterów, miała obejmować ok. 20 sędziów bliskich władzy Zjednoczonej Prawicy. Szmydt w 2022 r. opowiedział o szczegółach sprawy w TVN24 oraz na zamkniętym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. Potwierdził, że grupa hejterów istniała na WhatsAppie, gdzie planowano kompromitacje sędziów krytykujących PiS.
Jak mówi nam Marek Biernacki, przez polskimi służbami jest teraz ogrom pracy, aby ustalić, jak duże szkody poniesie Polska, przez współpracę Szmydta z białoruskimi i rosyjskimi służbami. — Musi być uruchomiona weryfikacja wiedzy, jaką uzyskał sędzia Szmydt — podkreśla poseł Biernacki.
Komunikat rzeczniczki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Małgorzaty Jareckiej, nie zostawia złudzeń co do tego, jak kluczową wiedzą dla bezpieczeństwa Polski, dysponuje zdrajca.
"Na 4 czerwca br. sędzia ten był wyznaczony do posiedzeń niejawnych w specjalnej sali sądu w sprawach wytoczonych, jako organowi, Prezesowi Rady Ministrów. Jak zapisano na wokandzie w sprawach tych, chodzi o odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli: "tajne", "NATO SECRET", "ESA SECRET", "SECRET UE/EU SECRET" — przekazała Jarecka.
— Dla mnie najważniejsze jest to, dlaczego on to robił po aferze hejterskiej. Dlaczego on nadal orzekał w takich sprawach? To jest podstawa. On przecież nie dawał rękojmi zachowania informacji niejawnych. Po ujawnieniu szczegółów sprawy przez sygnalistkę on nie powinien takich spraw żadnym wypadku prowadzić — mówi nam szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Fakty są jednak takie, że Szmydt orzekał w takich sprawach i to 5 lat po aferze hejterskiej.
Pytamy Marka Biernackiego, czy teraz nie powinna zostać uruchomiona lawina spraw, w których orzekał Szmydt i nie należy dogłębnie sprawdzić przypadku każdej osoby, wobec której wydawał on orzeczenia. — Trzeba zweryfikować, jakie wyroki zapadały za jego sprawą. Wymiar sprawiedliwości powinien przyjrzeć się każdemu orzeczeniu. Jest to trudna i bardzo złożona sprawa — przyznaje Marek Biernacki.
Poseł dodaje, że Szmydt nie powinien orzekać w takich sprawach nie tylko dlatego, że dotykają one kwestii niejawnych, ale też dlatego, że mają one także zabarwienie polityczne. — A on swoją "bezstronność" polityczną pokazał w aferze hejterskiej bardzo wyraźnie — zaznacza nasz rozmówca.
— Pierwszą linią obrony państwa jest ustawa o ochronie informacji niejawnych. I on mając wiedzę w tym zakresie, ma przeogromną ilość informacji na temat funkcjonowania tej ustawy w praktyce. To powinno być ocenione przez ABW. Z założeniem, że ten materiał zostanie przez niego udostępniony służbom rosyjskim i białoruskim — wyjaśnia Biernacki.
Pytamy posła, co sobie myślał, gdy słuchał bredni Tomasza Szmydta, które wygadywał na konferencji prasowej w Mińsku. — Że spłaca zobowiązanie wobec Rosji i Białorusi. To nasze służby muszą bezwzględnie wyjaśnić. Dlaczego w tym momencie nastąpiła jego ucieczka? Czy to było związane z zarzutami, które miały być postawione w sprawie afery hejterskiej? W tym tygodniu będziemy mieli komisję na ten temat, aby się o tym więcej dowiedzieć — mówi Marek Biernacki.
Nasz rozmówca dodaje, że śledztwo musi iść wielotorowo. — Trzeba pamiętać, jak funkcjonowało państwo za czasów PiS. Nie wiadomo czy nie rozważano doprowadzenia do kryzysu w polskim wymiarze sprawiedliwości do takich rozmiarów, żeby np. wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Wiedza, którą on przekazuje Rosjanom i Białorusinom, jest bezcenna — zaznacza poseł.
Sędzia zbieg Tomasz Szmydt rezygnuje. Sikorski ostro: zdrajca
Były oficer wywiadu o sprawie sędziego zbiegłego na Białoruś. "Kopalnia wiadomości dla Rosjan"
Był bohaterem afery hejterskiej, teraz poprosił o azyl na Białorusi. Kim jest sędzia Tomasz Szmydt?
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2024-05-07T15:58:23Z dg43tfdfdgfd