WYBUCHY I śPIEWY POD WIęZIENNYM MUREM. KOSZMAR MIESZKAńCóW BIAłOłęKI

Mieszkańcy osiedla zlokalizowanego w pobliżu aresztu na warszawskiej Białołęce mają dość. Libacje pod murami więzienia, okrzyki, śpiewy, kłótnie małżonków, a nawet odpalanie fajerwerków — to "atrakcje", których doświadczają nawet kilkanaście razy w miesiącu. "Nie pozwalam tamtędy wracać dzieciom" — powiedziała "Gazecie Wyborczej" jedna z mieszkanek.

W areszcie śledczym przebywa zazwyczaj ponad tysiąc aresztantów. Obiekt znajduje się w części Białołęki zwanej Szamocinem, która od pewnego czasu dość intensywnie się rozbudowuje. Są tam zarówno bloki, jak i osiedle szeregowców. Niektóre z budynków znajdują się blisko bramy głównej więzienia. Natomiast osiedle szeregowców w niektórych miejscach oddalone jest od więziennego muru zaledwie o ok. 20 m. "Właściwie codziennie ktoś ma urodziny albo inną okazję. Ich goście przychodzą pod mur z megafonami, śpiewają »Sto lat!«, organizują popijawy" — powiedział "Wyborczej" jeden z miejscowych radnych.

"Dziwne typy tam się pojawiają"

Zamiast tradycyjnych widzeń znajomi i bliscy osadzonych często wolą komunikować się przez mur. Są więc "wykrzyczane" życzenia urodzinowe, ale też głośne wyznawanie uczuć i wyrażanie pretensji. Jedna z mieszkanek wspomniała "Wyborczej", jak była świadkiem trwającej pół godziny kłótni małżeńskiej.

Kilka, a czasem kilkanaście razy w miesiącu mieszkańcy słyszą wybuchy. To rozbawieni goście aresztantów odpalają fajerwerki. Bywa, że w seriach po 15 minut. "Nie pozwalam tamtędy wracać dzieciom. Dziwne typy się tam pojawiają, latarnie są symboliczne" — podkreśla jedna z mieszkanek w rozmowie z "GW".

Radny Białołęki Filip Pelc złożył niedawno interpelację w tej sprawie. Jego zdaniem bezpieczeństwo mieszkańców może być zagrożone z powodu więziennych imprez. Zostają też po nich śmieci. "Sprawą należy się pilnie zająć" — podkreślił.

Dla mieszkańców sąsiedztwo aresztu jest uciążliwe, ale jednak nie na tyle, by zgłaszać to na policję. Komenda rejonowa nie ma stamtąd interwencji. Z opinii jednego z mieszkańców wynika, że wolą nie rozdrażniać ludzi, którzy przychodzą pod areszt. "To tylko sprowokuje tych facetów. Widziałem ich. Nie wyglądali na takich, którzy wystraszą się mandatu" — mówi "GW" jeden z mieszkańców.

Według informacji "Gazety Wyborczej" miejscowy plan zagospodarowania przewiduje w tej okolicy dalszą zabudowę mieszkaniową.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-29T08:20:53Z dg43tfdfdgfd