WSTRZąSAJąCA RELACJA Z GRANICY. POLSCY żOłNIERZE MIELI WYWOłAć SKANDAL

Kryzys migracyjny przy granicy z Białorusią nie ustaje. Z najnowszych doniesień wynika, że w regionie nadal dochodzi do poważnych incydentów.

22-letni Janek i 33-letni Antek od wielu miesięcy działają w Grupie Granica, która pomaga migrantom przy . Jak czytamy na łamach „Gazety Wyborczej”, w połowie kwietnia w godzinach późnowieczornych mężczyźni otrzymali informację, że po stronie polskiej znajduje się osoba, która potrzebuje pomoc. 17-latkowi z Somalii udało się przedostać przez zaporę znajdującą się na granicy z Białorusią. Cudzoziemiec zadeklarował, że chce się ubiegać w Polsce o opiekę międzynarodową.

Skandal przy granicy z Białorusią. Aktywiści skarżają żołnierzy

W czasie akcji aktywistów miało dojść do skandalu. – Nad naszymi głowami nagle zaczął latać dron. Chwilę potem usłyszeliśmy w oddali krzyki kobiet i mężczyzn. To było jakieś 300-500 metrów od granicy. Podejrzewaliśmy, że to może być hałas związany z wyłapywaniem kolejnych migrantów. Zdążyliśmy dać 17-latkowi herbatę, coś do jedzenia i pełnomocnictwo. Kilka minut później zauważyliśmy zmierzającą w naszym kierunku sześcio-siedmioosobową grupę w mundurach wojskowych z karabinami i w kominiarkach – opisywał Antek.

Z relacji członka Grupy Granica wynika, że żołnierze mieli kazać aktywistom paść na kolana, założyć ręce za głowę i oddać telefony. – Kiedy byliśmy na kolanach, robili zdjęcia naszych twarzy. Żądaliśmy, aby się przedstawili, ale odmówili. Kazali nam okazać dowody osobiste – wspominał 33-latek. Mężczyzna doprecyzował, że krzyknęli do wojskowych, że są wolontariuszami i jest przy nich osoba, która chce się ubiegać o międzynarodową ochronę.

– Nic sobie z tego nie robili. Podbiegli do nas bronią gotową do strzału i krzykiem: „na glebę". Przeszukali nas, nie pozwolili zadzwonić ani do naszych bliskich, ani do prawnika. Trwało to ze 40 minut, w tym czasie nie pozwalano nam wstać z klęczek – opowiadał Antek dodając, że podobne działania nie zostały podjęte wobec migranta z Somalii. Na nagraniu zarejestrowanym przez aktywistów słychać mnóstwo wulgaryzmów oraz rasistowskie uwagi i krytykę obecnego rządu.

Ostatecznie na miejsce została wezwana Straż Graniczna. Aktywistów wypuszczono a cudzoziemiec trafił do domu dziecka.

Wojsko Polskie wydało oświadczenie

Do sprawy odniosło się Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie. Rzeczniczka prasowa jednostki przyznała, że nie zawsze udaje się unikać negatywnych sytuacji. „Żołnierze każdorazowo przy zmianie oraz przed patrolami mają udzielane instruktaże oraz przechodzą obowiązkowe szkolenia. Każde szkolenie swoim zakresem obejmuje m.in. zasady zachowania się wobec osób spotkanych w czasie patrolu. Żołnierz Wojska Polskiego w żadnych okolicznościach nie powinien używać niecenzuralnych słów ani urągać godności innych osób. Przykro, że mogło dojść do takiej sytuacji” – podkreśliła w oświadczeniu mjr Magdalena Kościńska.

Jak czytamy w komunikacie, „aktualnie prowadzone są czynności mające na celu ustalenie osób, które brały udział w tym patrolu”. „Po przeprowadzeniu czynności wyjaśniających osoby, które zachowały się w sposób niegodny, poniosą konsekwencje. Pragnę jednak nadmienić, że w warunkach nocnych oraz ograniczonej widoczności żołnierze muszą zachować szczególną ostrożność” – zaznaczyła rzeczniczka.

„Ponadto konieczne jest ustalenie oraz potwierdzenie tożsamości osób napotkanych. Żołnierze każdorazowo wzywają funkcjonariuszy Straży Granicznej celem przeprowadzenia przez nich czynności służbowych związanych z wykonywaniem uprawnień” – dodała.

Rosja naruszyła zakaz stosowania broni chemicznej? USA oficjalnie oskarżają

PiS przed trudnym wyborem. Jeden krok może zaważyć na przyszłości partii

2024-05-02T07:18:54Z dg43tfdfdgfd