ROZWIąZANO SPRAWę DOT. ZAGINIęCIA IWONY WIECZOREK? UWAżAJ, TO PUłAPKA

Ponad 13 lat temu zaginęła Iwona Wieczorek. Sprawa wciąż nie została rozwiązana, co jest jednym z powodów, dlaczego kolejne informacje dot. śledztwa wywołują wśród Polaków tak duże emocje. Niedawno social media zalały artykuły, sugerujące, że śledczym udało się rozwikłać zagadkę. Czy to prawda?

Sęk w tym, że te artykuły to pułapka, przygotowana przez cyberprzestępców. Sprawę nagłośnił portal Cyber Rescue, który opublikował zrzuty ekranu wpisów nawiązujących do sprawy z 2010 roku. Na artykuły natknąć się można na Facebooku (w szczególności na zamkniętych grupach).

Nie klikaj. Oszuści chcą wyłudzić twoje dane

Publikacje opatrzone są sensacyjnymi tytułami – ujawniają nowe, szokujące szczegóły sprawy – w tym przypadku dot. Iwony Wieczorek – które przeczytać można m.in. na stronie łudząco przypominającej portal radia RMF FM. W rzeczywistości jest to jednak witryna, która nie ma nic wspólnego z rozgłośnią.

Redakcja Cyber Rescue otworzyła artykuł, by sprawdzić, co może czekać internautę, który także kliknie w link. „Możemy przeczytać dalszy ciąg artykułu, a nawet obejrzeć nagranie z »miejsca zbrodni«. Żeby uzyskać dostęp do tej »treści«

, musimy jedynie potwierdzić nasz wiek, co wiąże się z wpisaniem naszego loginu i hasła do profilu na Facebooku” – czytamy.

Problem w tym, że po wpisaniu danych trafiają one prosto do cyberprzestępców. Ci mogą później zalogować się na nasze konto, by publikować na naszym profilu linki z ofertami, albo pisać do naszych znajomych, próbując wyłudzić od nich pieniądze.

Oto krótka instrukcja, jak nie dać się cyberprzestępcom

Jak bezpiecznie poruszać się w sieci, by nie paść ofiarą oszustów? Portal wskazuje na kilka istotnych rzeczy. Po kliknięciu w stronę sprawdźmy, jak wygląda adres URL (z ang. Uniform Resource Locator). Jeśli po „www” – na przykładzie RMF FM – widzimy „rmf24.pl”, to całkiem prawdopodobne, że mamy do czynienia z prawdziwą stroną rozgłośni. Jeśli nie – lepiej po prostu zamknąć witrynę.

Nie warto też ulegać przesadnie sensacyjnym nagłówkom. Zanim klikniemy w podejrzaną stronę, warto np. wpisać informacje, które pojawiły się w tytule publikacji, w wyszukiwarkę internetową (np. Google). Jeśli w wynikach wyszukiwania zobaczymy artykuły innych mediów na ten sam temat, być może faktycznie w sprawie pojawiły się nowe szczegóły. Jeśli nie – jest niskie prawdopodobieństwo, żeby o nowych, ważnych faktach nie napisali inni dziennikarze.

Warto też zwrócić uwagę na sam wygląd posta i strony. Zwykle na zdjęciach gołym okiem widać niedoróbki, a oko przyzwyczajone do wyglądu danego portalu często jest w stanie wychwycić różnice

np. inną czcionkę. W opisach czy tytułach znaleźć można także literówki, które – choć także przydarzają się dziennikarzom – raczej powinny dać nam do myślenia.

Szokujące słowa J.K. Rowling po zmianie przepisów. „Aresztujcie mnie”

Wyszedł z pracy i wciąż nie wrócił do domu. Zaginął Damian Gębal z Warszawy

2024-04-23T18:30:01Z dg43tfdfdgfd