POLSKI SęDZIA UCIEKł DO MIńSKA. BIAłORUSKI OPOZYCJONISTA MóWI, CO SIę Z NIM STANIE

— Sprawa sędziego Szmydta będzie powtarzana przez tydzień, dwa, a może nawet miesiąc i w końcu wszyscy o nim zapomną. Myślę, że on sam nie dostanie z tego nic, nawet nie dostanie mieszkania. Przewiduję, że za parę lat zapuka w drzwi Polski z prośbą o ułaskawienie i możliwość powrotu do kraju — ocenia postawę polskiego sędziego białoruski opozycjonista Pawieł Łatuszka.

  • — Ostatnio otrzymałem z moich źródeł na Białorusi wiarygodne informacje, że służby specjalne Łukaszenki zaczęły aktywnie działać na terenach przygranicznych, w tym w Polsce — podkreśla opozycjonista
  • — Niestety sędzia Szmydt nie rozumie jednej rzeczy, że jest gumą do żucia białoruskiego reżimu. Guma też najpierw ma jakiś smak, a później się ją wypluwa — ocenia Łatuszka
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt zwrócił się z prośbą o udzielenie azylu politycznego na Białorusi, jak twierdzi — w związku ze sprzeciwem wobec polityki polskich władz. Poinformował o tym na konferencji prasowej w Mińsku.

Tomasz Szmydt jest znany z udziału w aferze hejterskiej, którą w 2019 r. ujawnił Onet. Sędzia miał pośredniczyć i pomagać w akcji hejtowania sędziów krytycznych wobec władzy, tak w mediach społecznościowych, jak i tych tradycyjnych — sprzyjających ówcześnie rządzącym. Jego była żona Emilia jest sygnalistką, która pomogła ujawnić sprawę.

Wczoraj, podczas konferencji prasowej w Mińsku, powiedział m.in., że prosi o status uchodźcy politycznego. "Byłem prześladowany i zastraszany za swoją niezależną postawę polityczną" — napisał na Telegramie.

Polski sędzia uciekł na Białoruś. Opozycjonista zdradza, co nam grozi

— Nigdy nie dotarła do mnie informacja o tym, że sędziowie są wykorzystywani przez białoruskie służby dla uzyskania informacji dla obcego wywiadu. Jednak w takich przypadkach nigdy nie można mówić "nigdy" — komentuje w rozmowie z Onetem białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka.

Polityk, który doskonale zna mechanizm działania wschodnich reżimów, tłumaczy także, z jakiego powodu Tomasz Szmydt mógł być przydatny dla obcego wywiadu.

— Jak dowiadujemy się z prasy, Tomasz Szmydy miał dostęp do informacji poufnych, jako sędzia znał listę osób, które miały dostęp do informacji niejawnych. Według mojej oceny jako dyplomaty, otrzymanie takiej listy osób zawsze wchodzi w zainteresowania służb specjalnych — nie ma wątpliwości opozycjonista.

— Jak dobrze pamiętam, podobna historia miała miejsce w 2006 r., gdy białoruski szpieg próbował zwerbować polskiego dyplomatę tylko po to, by pozyskać listę osób zatrudnionych w MSZ. Takie listy zdecydowanie są ważną informacją dla obcego wywiadu — dodaje.

Polski sędzia poprosił o azyl na Białorusi. Ekspert: Szmydt jest gumą do żucia białoruskiego reżimu

— Nad taką osobą, jak pan Szmydt białoruskie służby mogły pracować już dawno. Mógł być pod obserwacją i w końcu mogło udać się go zwerbować. Ostatnio otrzymałem z moich źródeł na Białorusi wiarygodne informacje, że służby specjalne Łukaszenki zaczęły aktywnie działać na terenach przygranicznych, w tym w Polsce — zdradza nam Łatuszka.

— Wiem także, że specjalny departament, który zajmuje się również opozycją białoruską za granicą kraju, dostał ogromne środki i stąd to zwiększenie aktywności. Dochodzą do nas informacje, że do tych operacji mogą być wykorzystywani taksówkarze z krajów azjatyckich — przyznaje.

W ocenie naszego rozmówcy, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, że polski sędzia sam nawiązał kontakt z białoruskimi służbami.

— Nie jestem specjalistą od służb specjalnych, ale jako ambasador, czy dyplomata oczywiście miałem z nimi kontakt. Jeśli chodzi o pana Szmydta to uważam, że raczej on sam zainicjował taką współpracę. Jak rozumiem, w Polsce grozi mu odpowiedzialność karna, więc uznał w swojej naiwności, że na Białorusi może czuć się bezpiecznie — tłumaczy.

— Niestety sędzia nie rozumie jednej rzeczy, że jest gumą do żucia białoruskiego reżimu. Guma też najpierw ma jakiś smak, a później się ją wypluwa. Tak też będzie w tym przypadku. Uważam, że jego wyjazd na Białoruś to jednorazowy projekt propagandowy, który on nie do końca jeszcze rozumie — ocenia Łatuszka.

Sędzia Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś. Stał się bohaterem propagandy Łukaszenki

Białoruski opozycjonista potwierdza także, że sprawa sędziego Szmydta jest wykorzystywana przez propagandę obcego reżimu.

— Oglądałam wczoraj wieczorne wiadomości i we wszystkich kanałach propaganda Łukaszenki pokazywała właśnie tę sprawę. Oczywiście było mówione, że w Polsce łamane są prawa człowieka, że grożono sędziemu i jego rodzinie, że nie ma wolnych sądów — relacjonuje.

— To będzie powtarzane przez tydzień, dwa, a może nawet miesiąc i w końcu wszyscy o nim zapomną. Myślę, że on sam nie dostanie z tego nic, nawet nie dostanie mieszkania. Przewiduję, że za parę lat zapuka w drzwi Polski z prośbą o ułaskawienie i możliwość powrotu do kraju. Podobna historia była niedawno z obywatelem Stanów Zjednoczonych, który także prosił o azyl polityczny na Białorusi — przypomina.

Polski sędzia uciekł na Białoruś. Łatuszka: jeśli ujawni tajemnice, to zdradzi ojczyznę

Ekspert nie ma wątpliwości, że "ta cała sytuacja skończy się osobistą tragedią sędziego Szmydta".

Niedawno przecież była historia pana Czeczki, który został znaleziony martwy i do dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Oczywiście nikomu nie życzę takiej tragedii — zaznacza.

Paweł Łatuszka nie ma także wątpliwości, że ujawnienie istotnych tajemnic swojej ojczyzny to zdrada narodowa. Nie wyklucza, że właśnie tego dopuścił się polski sędzia, który poprosił o azyl polityczny na Białorusi.

— Jeżeli ten człowiek dysponuje informacją poufną, ważną dla bezpieczeństwa swojego kraju i przychodzi do innego państwa, prosi o azyl polityczny i jest gotowy ujawnić te tajemnice, to tak, niewątpliwie jest to zdrada ojczyzny — podkreśla.

— Zakładam, że Szmydt nie dostał wizy, więc trudno też obciążyć kogoś za tę akcję odpowiedzialnością. W tym przypadku nie spodziewam się reakcji dyplomatycznej ze strony Polski np. poprzez wydalenie białoruskich dyplomatów — wyjaśnia.

— Musimy też pamiętać, że Łukaszenka boi się tylko silniejszych od siebie. Trzeba pokazać, że Zachód, Unia Europejska jest silniejsza od dyktatora. Potrzebna jest strategia działań w stosunku do reżimu — radzi opozycjonista.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]

Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-07T15:37:47Z dg43tfdfdgfd