KOSZMAR NIEMOWLęCIA. TWIERDZą, żE OD DAWNA ALARMOWALI POLICJę

W jednym z głogowskich bloków przy ulicy Neptuna za zamkniętymi drzwiami rozegrał się dramat. Interweniowali sąsiedzi, którzy od jakiegoś czasu próbowali zapobiec tragedii z udziałem pięciomiesięcznego dziecka. Twierdzą, że odpowiednie instytucje nie zrobiły wystarczająco dużo, by ratować maluszka.

Pobite niemowlę

Wczoraj (6.05.2024) ok. godziny 16 policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie otrzymali zgłoszenie. Funkcjonariusze udali się na miejsce, choć nie była to pierwsza interwencja pod podanym adresem.

Jak podaje portal myglogow.pl, sąsiedzi wielokrotnie wzywali mundurowych, powiadomiono też MOPS. Od dawna podejrzewali, że dziecku dzieje się krzywda.

Tym razem strażacy wyważyli drzwi mieszkania przy ul. Neptuna, by zastać tam pobitego pięciomiesięcznego chłopca i jego matkę.

Mieszkańcy bloku podkreślają, że policję wzywano przynajmniej 10 razy, jednak ani pracownicy MOPS-u, ani funkcjonariusze nie chcieli siłowo wejść do środka, choć wiele miało wskazywać na to, że życie małego dziecka było zagrożone.

- Nic nie zrobili. Nie chcieli wejść do środka, chociaż było zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka. A dzisiaj dziecko wylądowało w szpitalu - mówi mieszkaniec bloku, którego cytuje myglogow.pl.

Pobity chłopiec został zabrany przez pogotowie. Do szpitala trafiła także jego matka.

"Na SOR-ze stwierdzono podejrzenie urazu głowy. Został przyjęty na pododdział chirurgii dziecięcej celem wykonania dodatkowych badań i obserwacji. Na chwilę obecną dyżurny lekarz chirurgii określa stan dziecka jako stabilny" - podaje rzeczniczka głogowskiego szpitala Ewa Todorov, którą cytuje portal.

Bezczynność służb

Sąsiedzi twierdzią, że o przemocy wiedzieli od dawna i wielokrotnie informowali służby o problemie. U chłopca widzieli siniaki i zadrapania wskazujące na pobicie. Wwspominają także o narkotykach.

Niektórzy wiedzieli na własne oczy, jak ojciec pięciomiesięcznego chłopca bije młodą matkę i zabiera butelkę z mlekiem własnemu dziecku. Żadne próby interwencji jednak nie pomogły.

Jeszcze zanim dziecko trafiło do szpitala, wzywano karetkę. Twierdzą, że maluch płakał pół dnia i nikt jednak nie otworzył drzwi, a policjanci odmówili wejścia do mieszkania. Sąsiedzi są wściekli na bezczynność służb.

Policjantom nie udało się zatrzymać. Świadkowie twierdzą, że uciekł z mieszkania znajdującego się na pierwszym piętrze. Funkcjonariusze jednak nie potwierdzają tej informacji.

"W tej chwili trwają czynności. Dla dobra postępowania i osób, wobec których była podjęta interwencja, nie udzielamy więcej szczegółów na tę chwilę. Najważniejsze, że życie i zdrowie osób, wobec których była podjęta interwencja, nie jest zagrożone. Ze względu na charakter zdarzenia i dobro postępowania szczegółów nie podajemy" - podała st. post. Agnieszka Kotwas, p.o. oficera prasowego komendanta policji w Głogowie. Nie komentuje jednak doniesień lokalnych mediów i zarzutów o bezczynności policji, jakie stawiają sąsiedzi.

Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

2024-05-07T14:20:45Z dg43tfdfdgfd