Rodziny ofiar katastrofy lotniczej z 1978 r. domagają się wyjaśnienia okoliczności, w których zginęli ich bliscy. Liczą na pomoc MSZ. Ich nadzieje rozbudziła publikacja w bułgarskich mediach, w których ujawniono nowe informacje o tragedii.
16 marca 1978 r. w okolicach bułgarskiej miejscowości Gabare rozbił się samolotu TU-134 bułgarskich linii lotniczych. O tajemniczej katastrofie lotniczej napisaliśmy w wydaniu magazynowym „Plusa Minusa” „Rzeczpospolitej” wiosną 2021 r.
Maszyna leciała z Sofii do Warszawy. W katastrofie zginęły 73 osoby, w tym 37 Polaków, m.in. młodzi sportowcy ze sprinterskiej kadry kolarskiej, turyści, ale też ówczesny wiceminister kultury Janusz Wilhelmi (brat Romana – znanego aktora) oraz Marina Niecikowska, żona aktora Ignacego Gogolewskiego.
Rodziny ofiar katastrofy od wielu lat bezskutecznie domagają się wyjaśnienia okoliczności śmierci ich bliskich. Bo mnożą się teorie spiskowe m.in. o tym, że samolot został zestrzelony przez bułgarskie wojsko.
W kwietniu bułgarski dziennikarz Bożidar Bożkow opublikował w magazynie „BIOGRAPH” obszerny artykuł „Latająca trumna bezpieczeństwa państwa”. Autor twierdzi, że na pokładzie samolotu znajdowało się dwóch cudzoziemców – obywatel Iraku i Wielkiej Brytanii – którzy mogli próbować siłą przejąć kontrolę nad statkiem powietrznym. Dodatkowo opisał mataczenie ówczesnych władz bułgarskich dotyczące ustalenia okoliczności tragedii, m.in. tworzenie fałszywych dowodów czy manipulowanie zapisem z czarnej skrzynki. Mieli to stwierdzić rosyjscy eksperci, którzy badali wypadek. Ich zdaniem samolot rozbił się w wyniku sabotażu lub przejęcia sterów przez „osobę bez profesjonalnego przygotowania lotniczego”. Bożkow dodał też, że ówczesne komunistyczne władze bułgarskie stworzyły dwa raporty – jeden na potrzeby opinii publicznej, a drugi z utajnionymi wnioskami.
O tym, że tak może być, przekonują też bliscy ofiar, którzy w sofijskim archiwum przeglądali akta śledztwa z końca lat 70. XX wieku. Piotr Sławski, którego mama zginęła w katastrofie, przypomina, że w 2021 r. rodziny ofiar weszły w posiadanie akt z bułgarskiego śledztwa, w których jest napisane, że część akt została utajniona w 1990 r. na kolejne 50 lat, czyli do 2041 r. W 2021 r. rodziny ofiar katastrofy złożyły zawiadomienie do pionu śledczego IPN w Warszawie o popełnienie zbrodni komunistycznej przez władze Bułgarii, skutkującej śmiercią wielu obywateli polskich. W zawiadomieniu znalazły się też dokumenty z bułgarskiego śledztwa.
– W aktach tych znalazły się szczegółowe opisy z zeznań świadków, a także kilkaset zdjęć, z których wynikało, że przyczyną katastrofy mogło być zderzenie z innym samolotem lub zestrzelenie samolotu – przypomina Piotr Sławski.
Jednak prokurator Małgorzata Kuźniar-Pluta wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa. Zdaniem bliskich ofiar śledczy „winien ponownie dokonać wnikliwej oceny (całego materiału – dop. red.) i na tej podstawie podjąć stosowną decyzję”.
Rodziny apelują o wsparcie ze strony polskich władz i pomoc w dotarciu do prawdy. Z prośbą taką w imieniu rodzin ofiar zwróciła się właśnie do szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego Joanna Kukier.
„W związku z nowymi dowodami zebranymi przez bułgarskiego dziennikarza Bożydara Bożkowa prosimy o stanowczą pomoc w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Do przedawnienia sprawy pozostały jedynie cztery lata. Pozostajemy w poczuciu braku sprawczości i sprawiedliwości – dlatego zwracamy się o pomoc do przedstawicieli naszego rządu” – napisała.
Przypomniała, że trzy lata temu na spotkanie zaprosił ich ówczesny wicepremier Piotr Gliński, ale potem się z tego wycofał. Joanna Kukier dodała, że śledztwo w sprawie katastrofy było powierzchowne, a bułgarskie władze jako oficjalną przyczynę wypadku podały „uszkodzenie instalacji elektrycznej”. Jednak według innej wersji – dodała – do katastrofy mogło dojść wskutek zderzenia maszyny z wojskowym samolotem Bułgarskich Sił Powietrznych, według innej zaś samolot strąciła wskutek błędu bułgarska obrona przeciwlotnicza.
Warto przypomnieć, co ujawniliśmy w „Rz”, że 31 marca 1978 r. towarzysz Mittew z bułgarskiego MSW wysłał do Józefa Chomętowskiego, dyrektora generalnego polskiego MSW, szyfrogram nr 383 opatrzony gryfem „tajne”, w którym żądał przysłania „politycznej i zawodowej opinii obywateli PRL, którzy znajdowali się na pokładzie samolotu”. Pytał, czy wśród pasażerów znajdowały się osoby, które mogłyby dokonać aktu terrorystycznego, bądź też powiązane z ekstremistycznymi bądź wrogimi organizacjami emigracyjnymi, lub też z odchyleniami psychicznymi". Z odpowiedzi przesłanej bułgarskiej bezpiece przez Wydział II Departamentu III MSW zajmujący się zwalczaniem działalności antypaństwowej wynikało, że w grupie, która zginęła, nie było ani kryminalistów, ani wrogich elementów, ani osób, które były chore psychicznie, czy mających licencję pilota.
MSZ odpowiedziało „Rz”, że „władze bułgarskie od dawna i niezmiennie uważają sprawę za wyjaśnioną i zamkniętą i nie widzą podstaw do jej ponownego wszczynania”. Zdaniem przedstawicieli polskiej ambasady w Sofii mają oni materiały ze śledztwa przeprowadzonego po katastrofie i „ich analiza nie daje podstaw do żądania wznowienia postępowania wyjaśniającego”. Tym samym „ambasada RP wyczerpała możliwości dalszego działania dotyczącego wyjaśnienia przyczyn katastrofy”.
2024-05-02T02:37:24Z dg43tfdfdgfd