KACPEREK MIAł TYLKO 7 LAT. TRAGICZNE WIEśCI Z IMIELINA

W Imielinie w województwie śląskim doszło do tragedii. 7-letni chłopiec został przygnieciony przez dwustukilogramowy kawałek ogrodzenia. Lekarze przez 10 dni walczyli o jego życie. Przedwczoraj Kacperek zmarł.

13 kwietnia w Imielinie w województwie śląskim doszło do tragicznego zdarzenia. 7-letni chłopiec bawił się w ogrodzie na prywatnej posesji, kiedy przewrócił się na niego metalowy fragment ogrodzenia. W efekcie został podduszony przez dwustukilogramowy stalowy drut, doszło do zatrzymania krążenia. Rodzice natychmiast po zauważeniu tego, co się wydarzyło, zaczęli udzielać Kacperkowi pomocy. Wezwano również odpowiednie służby.

Nim przybyły na miejsce służby ratownicze, rodzice sami podjęli próbę reanimacji. Ta konstrukcja spadła na klatkę piersiową dziecka. Liczyły się sekundy, by przetransportować dziecko pilnie do szpitala - przekazał Faktowi Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Pierwsze informacje przekazywane mediom były lakoniczne ze względu na zły stan psychiczny rodziców 7-letniego Kacperka. Jego stan od początku był określany jako skrajnie ciężki.

W Imielinie wylądował śmigłowiec, chłopiec został nim przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Rzecznik szpitala Wojciech Gumułka informował wówczas, że Kacperek przebywa na oddziale intensywnej terapii. 

Na miejscu działał już zespół ratownictwa medycznego, ale ratownicy poprosili o wsparcie śmigłowca. Nasze zastępy zostały zadysponowane celem wyznaczenia lądowiska i przyjęcia śmigłowca, do tego ograniczały się ich działania - relacjonował akcję ratowniczą mł. kpt. Karol Mazurczak z Komendy Miejskiej PSP w Tychach.

Szczegółowe okoliczności wypadku ustala Prokuratura Rejonowa w Mysłowicach, o czym poinformowała portal "Super Express" prokurator Jolanta Gębska-Struska. Został wykluczony ewentualny udział osób trzecich. Kacperek walczył o życie w szpitalu przez dziesięć dni.

ZOBACZ TEŻ: Matka ze Stena Spirit nie była jedyna. Te Polki poświęciły życie, aby ratować swoje tonące dzieci. Czarna seria

Do śmierci chłopca doszło 22 kwietnia. Początkowo informacje na ten temat zaczęły pojawiać się w mediach społecznościowych, w środę 24 kwietnia potwierdził je rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Wojciech Gumułka. Okoliczności wypadku wciąż będą wyjaśniane. Prokuratura zbada, czy pręt, który spadł na Kacperka, był odpowiednio zabezpieczony.

Dyrektor pogotowia, którego ratownicy medyczni udzielali pomocy 7-latkowi, podkreślił, że szok, jaki spowodowało zdarzenie, odbił się również na psychice rodziców. Zaproponowano im opiekę psychologiczną.

13 kwietnia w Imielinie w województwie śląskim doszło do tragicznego zdarzenia. 7-letni chłopiec bawił się w ogrodzie na prywatnej posesji, kiedy przewrócił się na niego metalowy fragment ogrodzenia. W efekcie został podduszony przez dwustukilogramowy stalowy drut, doszło do zatrzymania krążenia. Rodzice natychmiast po zauważeniu tego, co się wydarzyło, zaczęli udzielać Kacperkowi pomocy. Wezwano również odpowiednie służby.

Nim przybyły na miejsce służby ratownicze, rodzice sami podjęli próbę reanimacji. Ta konstrukcja spadła na klatkę piersiową dziecka. Liczyły się sekundy, by przetransportować dziecko pilnie do szpitala - przekazał Faktowi Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Pierwsze informacje przekazywane mediom były lakoniczne ze względu na zły stan psychiczny rodziców 7-letniego Kacperka. Jego stan od początku był określany jako skrajnie ciężki.

2024-04-24T12:10:53Z dg43tfdfdgfd