"JAK NIE SłYSZY DZWONóW, TO NIE CZUJE SIę KATOLIKIEM". TAK KOśCIOłY ZATRUWAJą żYCIE

Smog akustyczny, czyli zanieczyszczenie hałasem to powszechne w Polsce zjawisko. Cisza staje się wręcz towarem deficytowym. Otaczają nas bowiem wszechobecne samochody, motocykle, ludzie, krzyczące dzieci, a także... kościoły, w których głośno biją dzwony. - Na zebraniu Rady Parafialnej jakiś pan powiedział, że "jak nie słyszy dzwonów, to nie czuje się katolikiem" - opowiadała pani Ewa z Kielc, której wnuczka nie mogła przez nie spać.

Kwestia zanieczyszczenia powietrza weszła już na stałe do debaty publicznej. Wciąż mało mówi się jednak o hałasie, który także jest szkodliwy dla naszego zdrowia. A to duży problem, szczególnie w miastach. - W sali, w której prowadzę zajęcia z badań nad dźwiękiem w centrum miasta, po otwarciu okien latem mam poziom hałasu wyższy, niż dopuszczalne normy BHP. Mamy więc taki wybór - albo siedzimy przy zamkniętych oknach i jest bardzo gorąco, albo się nie słyszymy - mówił w "Mikrofonie Radia TOK FM" prof. Dariusz Brzostek z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Zobacz wideo

Jak dodał, obiektywne kryterium zanieczyszczenia hałasem pojawia się wówczas, kiedy przekroczone zostaną już takie normy, które sprawiają, że tego się nie da zignorować. - Np. ktoś postawił drogę szybkiego ruchu w okolicach domków jednorodzinnych przy wylocie z miasta - tłumaczył rozmówca Pawła Sulika.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

"Jak nie słyszy dzwonów, to nie czuje się katolikiem"

Temat wzbudził ogromne emocje wśród słuchaczy. Osoby dzwoniące do radia skarżyły się m.in. na hałas generowany przez samochody czy motocykle, a także hałas w blokach. - Akustyka bloków z wielkiej płyty była taka, że słyszałem wszystko, co się dzieje u sąsiadów. W momencie gdy ich rozmowa była chociaż trochę głośniejsza, miałem wrażenie, że ci ludzie są po prostu u mnie w mieszkaniu. Czasem stawiało mnie to w trudnej sytuacji, bo mimowolnie słyszałem kłótnię sąsiadów, gdzie ona pyta go, czy on już jej nie kocha. I w zamian usłyszała: Pamiętasz, jak kiedyś wyglądałaś. A teraz spasłaś się jak świnia i patrzeć na ciebie nie mogę - mówił jeden z dzwoniących. - Jeszcze okno mojego mieszkania wychodziło na skwerek między blokami, gdzie były ławki. Więc zasiadali tam często amatorzy tanich trunków, czasem do późnych godzin nocnych były pijackie wrzaski - wskazał słuchacz.

Pani Ewa z Kielc zwróciła zaś uwagę na hałas, jaki generują kościoły. Podzieliła się historią swoich dzieci, które wyprowadziły się z centrum miasta. - Miały bardzo blisko kościół i cierpiały z racji tego, że wnuczka się ciągle budziła. Wyprowadzili się tak, że mają 4 minuty do lasu. Ale i tak jest tam kościół na Baranówku i okazało się, że strasznie często i głośno biją dzwony - relacjonowała. Jak dodała, w związku z tym synowa udała się z prośbą do proboszcza, żeby dzwonił rzadziej i nie tak rano. Nie spotkało się to jednak z aprobatą części parafian. - Na zebraniu Rady Parafialnej jakiś pan powiedział, że "jak nie słyszy dzwonów, to nie czuje się katolikiem". I proboszcz stwierdził, że jeżeli będzie musiał rzadziej dzwonić, to będzie dzwonił głośniej - opowiadała. A w Polsce jest przecież kilkanaście tysięcy parafii. - W każdej kilka razy dziennie biją dzwony, ile energii idzie na coś, co jest kompletnie niepotrzebne. Dzwony są okropne - oceniła.

Jak hałas wpływa na nasze życie? "Nie ma ani chwili ciszy"

Także komentujący na profilu Radia TOK FM na Facebooku podkreślali, jak ogromnym problemem w dzisiejszych czasach jest zanieczyszczenie hałasem. "To jedno z najbardziej uciążliwych i szkodliwych zanieczyszczeń środowiska. Nosi wręcz znamiona przemocy. Ludzie drący się w podgłośnionych reklamach, rajdy tuningowanych pojazdów w centrum miast, boomboxy na plaży, śmieciarki opróżniające pojemniki ze szkłem o 6 rano - to nasza stresująca codzienność. Cisza jest dzisiaj towarem luksusowym" - napisał pan Piotr. 

"Mieszkam w Warszawie w centrum Bemowa w mieszkaniu z oknami wychodzącymi na jego najbardziej ruchliwą część. Pod oknem dzwonią mi tramwaje, jeżdżą tabuny aut a niedaleko znajduje się jednostka straży pożarnej. W związku z tym w mieszkaniu nie ma chwili ciszy. I mimo, że wygodą jest mieć markety, przystanek autobusowy czy wejście do metra tuż pod oknem to ten wieczny szum dochodzący z ulicy sprawił, że podjęłam decyzję o wyprowadzce i kupiłam mieszkanie w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego. Mieszkając w takim hałasie latami można zwariować. Kiedy przyszłam wiosną porozmawiać z deweloperem to jedyne co słyszałam były ptaki gdzieś w dali, wiatr i szum liści i tak... miałam łzy szczęścia w oczach" - napisała pani Anna.

2024-05-05T06:20:51Z dg43tfdfdgfd