GORąCY DZIEń W SEJMIE. ROLNICZA OKUPACJA I ECHA ROZLICZEń W PIS. "KOLEJNA śCIEMA MARSZAłKA"

Po kilku spokojniejszych posiedzeniach, do Sejmu wróciły emocje. Uwagę polityków skupia przede wszystkim sprawa sędziego Tomasz Szmydta, która rządzącym i PiS daje okazje do wzajemnych oskarżeń. W cieniu tych dyskusji słychać było spekulacje dotyczące rekonstrukcji rządu, a także zapewnienia polityków PiS o jedności po rozłamach w lokalnych strukturach na Podlasiu i w Małopolsce. Największa awantura wybuchła jednak, gdy w Sejmie pojawiła się grupa rolników i zaczęła okupację. — Zostaniemy tu, dopóki nie spotka się z nami premier Tusk – zapowiedzieli.

  • Rekonstrukcja rządu po stronie koalicjantów i echa rozłamów lokalnych strukturach po stronie PiS — to główne tematy, którymi podczas tego posiedzenia Sejmu żyli politycy
  • Uwagę koncentrowała jednak najmocniej sprawa sędziego Tomasza Szmydta. Od polityków koalicji rządzącej słyszymy, że musi ona zostać dogłębnie wyjaśniona, a winni tego, że sędzia przez nikogo nieniepokojony wyjechał na Białoruś, powinni ponieść konsekwencje
  • PiS chciał przede wszystkim rozgłosić wieść o piątkowym marszu "Solidarności" przeciwko Zielonemu Ładowi, w którym politycy tej partii zamierzają wziąć udział. Z pomocą przyszła im grupa protestujących
  • Ich pojawienie się w Sejmie — choć na zaproszenie posłów — momentami było bardzo niespokojne. Marszałek Hołownia zapowiedział, że to wydarzenie będzie lekcją i przyczyni się do zmian procedur wejścia do Sejmu
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szeptem o rekonstrukcji rządu

Monika Wielichowska albo Andrzej Wyrobiec w resorcie kultury. Krzysztof Paszyk za ministra rozwoju Krzysztofa Hetmana. Tomasz Siemoniak jako nowy szef MSWiA. To najczęściej pojawiające się nazwiska polityków, którzy w piątek zostaną przedstawieni przez Donalda Tuska, jako nowi ministrowie. Największą niewiadomą pozostaje to, kto zastąpi szefa resortu aktywów państwowych Borysa Budkę. — Wiem, ale powie premier — rzucił Budka, gdy zapytaliśmy o następcę. Wody w usta nabiera cała koalicja wzorem tego, co działo się na początku grudnia, gdy formułował się nowy rząd.

Zdecydowanie chętniej politycy koalicji rządzącej wypowiadali się na temat, który od kilku dni elektryzuje opinię publiczną. Chodzi o sprawę sędziego Tomasza Szmydta. W rozmowach przypominają jego udział w aferze hejterskiej i awans otrzymany za czasów, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. W PiS najczęściej słyszymy, że nikt sędziego Szmydta nie zna, nie kojarzy i nigdy o nim nie słyszał. Ci, którym coś świta odpowiadają: — Został nominowany przez prezydenta Komorowskiego, był gościem na antenie TVN-u, a przez pół roku służby podległe już Donaldowi Tuskowi nie były w stanie wykryć, że sędzia może działać na rzecz obcego wywiadu.

Będzie weryfikacja sędziów

—Sędzia Tomasz Szmydt został wyznaczony przez PiS jako jeden z tych, którzy mieli rozmontować polski system prawa i zaatakować niezawisłych polskich sędziów — podkreślał w czwartek w Sejmie premier Donald Tusk. Wcześniej polecił ministrowi koordynatorowi służb specjalnych Tomaszowi Siemoniakowi, by ten stworzył nową ustawę, która pozwoli na weryfikację sędziów, mających dostęp do materiałów niejawnych. Propozycje zmian w piśmie do ministra zawarł Marek Biernacki, przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

W rozmowie z Onetem przekazał, że od kilku dni ABW prowadzi postępowanie w sprawie Szymydta. — Widać już jedną wyraźną konkluzję, że była ewidentna luka w przepisach dotyczących dostępu do informacji niejawnych. Nie byli objęci sprawdzeniem sędziowie, którzy mieli dostęp do informacji wrażliwych dla państwa, dotyczących szpiegostwa, dotyczących informacji niejawnych. Takimi sprawami zajmował się i rozsądzał je sędzia Szmydt. Miał około 2 tys. spraw — przypomina w rozmowie z Onetem Biernacki.

Echa rozłamu i rozliczeń w PiS

Politycy PiS podobnie niechętnie co do łączenia ich obozu ze Szmydtem podchodzą do rozmów o rozłamie w ich partii. W tym tygodniu PiS stracił władzę w sejmiku podlaskim, gdzie dwoje radnych przeszło na stronę KO i Trzeciej Drogi. — Zdrada, takie rzeczy się zdarzają — odparł pytany przez nas o tę sytuację prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Jacek Sasin, szef podlaskich struktur PiS próbował to tłumaczyć w podobnym tonie, ale przypominał, że "choroba", z którą mamy do czynienia w samorządzie dotyka także Platformę. —Trudno było przewidzieć, że te osoby się tak zachowają. Analizujemy przyczyny, jak do tego doszło, ale ze strony marszałka czy zarządu wojewódzkiego trudno było zrobić więcej, ci państwo nie sygnalizowali żadnych problemów — komentował w rozmowie z Onetem Jacek Sasin.

Mateusz Morawiecki pytany przez nas o sytuację w PiS i ewentualną potrzebę zmian przypominał, "triumfalny ton Tuska" sprzed wyborów. — Mówił, że PiS będzie miało tylko sejmik podkarpacki, a może nawet nie to. Tymczasem mamy władzę w przynajmniej czterech sejmikach, a może być więcej — przekonywał Morawiecki.

Małopolski PiS deklaruje zgodę

Jednak w Małopolsce doszło już do rozliczeń po tym, jak radni wojewódzcy PiS wyłamali się z głosowania za kandydaturą posła Łukasza Kmity na marszałka. Szef lokalnych struktur poseł Andrzej Adamczyk stracił swoją funkcję. — Nie ma nic na zawsze, coś się zaczyna, coś się kiedyś kończy, przechodzimy do kolejnych działań, a ja mam ich wiele, głównie związanych z infrastrukturą, bo na tym się znam – komentuje tę decyzję w rozmowie z Onetem. Dziś twierdzi, że PiS w Małopolsce jest "jedną drużyną" i deklaruje współpracę z Łukaszem Kmitą.

—Czy jego ponowny wybór na marszałka się powiedzie? — pytam.

—Pracujemy nad jednością, bo w jedności jest siła. Pracuje przede wszystkim poseł Kmita, by doszło do wyboru marszałka — odpowiada Adamczyk, który po sejmowym korytarzu spacerował ze swoim następcą Łukaszem Kmitą. Posłowie mieli odbyć dziś długą rozmowę i obaj zgodnie po niej deklarują, że będą współpracować.

Nieoczekiwana akcja rolników i zaskakujące wystąpienie prezesa

Te waśnie między rządzącymi a opozycją, ale także napięcia trapiące wewnątrz PiS czy KO zdominowałyby pewnie to posiedzenie Sejmu, gdyby nie niespodzianka, jaką wczesnym popołudniem sprawili rolnicy. Nieoczekiwanie zjawili się w Sejmie i rozpoczęli protest okupacyjny. Czego się domagają? Przede wszystkim spotkania z Donaldem Tuskiem. Ale tego w czwartek się nie doczekali.

Rozmawiał z nimi za to prezes PiS Jarosław Kaczyński, który następnie stanął przed dziennikarzami na konferencji prasowej. Było to o tyle zaskakujące, że prezes nie korzystał z takich form komunikacji z mediami od jakiejś dekady.

W Sejmie byliśmy też świadkami kilku awantur, bo lider protestujących spiął się najpierw z wiceministrem rolnictwa Stefanem Krajewskim, a następnie z jego kolegą z resortu Michałem Kołodziejczakiem.

—Hańba, zdrajca wsi – krzyczeli rolnicy do Kołodziejczaka. Ten bez specjalnego wzruszenia podkreślał, że nie będzie rekomendował spotkania z protestującymi. To przedstawiciele organizacji, która powstała dwa tygodnie temu. Mają po 30 delegatów na województwo, a ich profil w mediach społecznościowych powstał dziś. Wiceminister tłumaczył, że wcześniej nie skorzystali z propozycji dialogu ze strony resortu. W piątek ma z nimi spotkać się minister rolnictwa Czesław Siekierski.

Wróciły wspomnienia szturmu na Sejm

Atmosfera stała się gorąca, gdy protestujący zaczęli przemieszczać się z jednej strony sejmowych korytarzy na drugą. Interweniowała straż marszałkowska, która proponowała przejście rolników do jednej z sejmowych sal. Ci na to nie przystali, a tłum zaczął napierać na miejsce, gdzie na co dzień pracują dziennikarze. Sytuacja stawała się niepokojąca, gdy w kotłujący się tłum wszedł poseł Grzegorz Braun, a w pobliżu znalazł się też poseł Antoni Macierewicz, którego pokaz sił mogliśmy zaobserwować przy okazji styczniowego szturmu na Sejm. Na szczęście tym razem obyło się bez groźnych incydentów, ale to nie był koniec wrażeń.

—Naprawdę nie miało to nic wspólnego z jutrzejszym wspólnym marszem PiS i rolników – zarzeka się poseł Robert Telus. To między innymi na jego zaproszenie protestujący mieli się w Sejmie pojawić. — Chcieli przyjść na komisję, więc ich zaprosiłem — tłumaczy.

Zarówno poseł Telus, jak i kilku innych parlamentarzystów tłumaczyć musiało się także marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni. Chciał wiedzieć przede wszystkim, czy mieli świadomość, kogo do Sejmu zapraszają. Sprawa prawdopodobnie będzie miała dalszy ciąg.

— Dzisiaj mamy do czynienia ze spokojnymi rolnikami, ale co jeśli następnym razem jakiś poseł zaprosi do budynku Sejmu kogoś, kto nie będzie pokojowo protestował, ale będzie miał inny pomysł, by tu zaistnieć. Poseł umyje ręce, powie, że jego gość jest dorosłą osobą i za niego nie odpowiada. Nie, wszyscy ponosimy odpowiedzialność za nasze wspólne bezpieczeństwo. Musimy być szczególnie ostrożni — zaznacza marszałek Sejmu. Dodaje, że jeżeli posłowie nie podzielą jego poglądu, podzieli się swoimi spostrzeżeniami z prezydium Sejmu, a ono będzie podejmowało dalsze kroki.

Marszałek Hołownia zapowiada zmianę procedur. "To kolejna ściema"

Wkrótce zmienić się mają procedury wejścia do Sejmu. — Skończy się logika umywania rąk i zrzucania odpowiedzialności, bo to nie są czasy, gdy możemy sobie na to pozwolić — zaznacza marszałek. — Z tego wydarzenia będzie lekcja, do tego, by bardzo dobrze przyjrzeć się i szybko zreformować procedury wejścia do Sejmu, bo mamy do czynienia z luką. Nie chodzi o to, że ktoś tu przychodzi i protestuje, bo na to jest miejsce, ale w czasach, gdy sędzia RP okazuje się człowiekiem obcej agentury, musimy być super ostrożni. Tak zmienimy przepisy, by posłowie w realny sposób ponosili odpowiedzialność za to, kogo zapraszają — zapowiada Szymon Hołownia.

Posłowie PiS nie omieszkali skorzystać z okazji, by skomentować tę zapowiedź.

Czyżby tyle było "otwartego Sejmu", którym się tak szczycił pan marszałek? — skomentował w portalu X Radosław Fogiel.

Poseł Jan Mosiński dodaje: — Według Hołowni, Sejm miał być otwarty dla obywateli i organizacji społecznych. My nie wwozimy protestujących w bagażnikach samochodów, jak to było kilka lat temu w wykonaniu totalnej opozycji. Tak więc, deklaracje rotacyjnego marszałka o "otwartym Sejmie" to kolejna ściema.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-10T04:05:13Z dg43tfdfdgfd