DRUGA WOJNA KOREAńSKA BYłA O KROK. JAK KOREA PółNOCNA ZDOBYłA AMERYKAńSKI OKRęT

Wiadomość była tak ważna, że prezydent USA Lyndon B. Johnson został obudzony w środku nocy. Specjalny doradca poinformował go o incydencie, który mógł doprowadzić świat na skraj wojny. 23 stycznia 1968 r., po raz pierwszy od wojny brytyjsko-amerykańskiej w 1815 r., obce mocarstwo weszło na pokład okrętu US Navy na otwartym morzu.

USS "Pueblo" — znak wywoławczy: "Ager-2" — patrolował wody międzynarodowe u wybrzeży Korei Północnej przez około dwa tygodnie. 54-metrowy okręt (mały jak na standardy marynarki wojennej) o wyporności zaledwie 900 ton służył jako platforma szpiegowska. Oficjalnie rozmieszczony jako statek do badań środowiskowych ("Ager" to skrót od "Auxiliary General Environmental Research" — Pomocnicze ogólne badania środowiskowe — red.), był obsługiwany wspólnie przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych i Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Statek, który został zbudowany jako lekki frachtowiec dla armii amerykańskiej w 1944 r., pełnił tę funkcję dopiero od wiosny 1967 r. Po ćwiczeniach, rejs u wybrzeży Korei Północnej był pierwszym rozmieszczeniem "Pueblo", który został wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia nasłuchowe i pomiarowe. Misja polegała na elektronicznym monitorowaniu radzieckich i północnokoreańskich działań wojskowych w zachodniej części Morza Japońskiego.

Jak doszło do przejęcia okrętu

We wtorek, 23 stycznia 1968 r., północnokoreańska łódź motorowa zbliżyła się do amerykańskiego statku około południa czasu lokalnego i zapytała o jego tożsamość za pomocą sygnałów flagowych. W odpowiedzi na odpowiedź Amerykanów, koreańska łódź wydała rozkaz: "Zawróć albo otworzę do ciebie ogień". Amerykanie odpowiedzieli: "Jesteśmy na wodach międzynarodowych". Następnie motorówka zawróciła, ale ścigała USS "Pueblo" w pewnej odległości.

Godzinę później trzy inne północnokoreańskie motorówki zbliżyły się do Amerykanów, a dwa myśliwce odrzutowe MiG przeleciały nad "Pueblo". Jedna z motorówek zażądała: "Płyń za mną". Kiedy komandor Lloyd M. Bucher odmówił i uniemożliwił północnokoreańskim kutrom torpedowym wzięcie jego okrętu w hol poprzez manewry unikowe, jeden z wrogów otworzył ogień z działa 57 mm.

Dwa karabiny maszynowe "Pueblo" były zakryte, amunicja schowana pod pokładem, a żaden z marynarzy na pokładzie nie miał doświadczenia bojowego z bronią kalibru 12,7 mm. Ponieważ w pobliżu nie było żadnych okrętów US Navy, a żadne amerykańskie myśliwce nie przyleciały z lotniskowca, ani z Korei Południowej by przyjść z pomocą "Pueblo", Bucher zdecydował się poddać.

W takiej sytuacji najważniejsze było natychmiastowe zniszczenie tajnych materiałów znajdujących się na pokładzie. Na "Pueblo" znajdowało się ich jednak tak wiele, zarówno w formie papierowej, jak i wyposażenia technicznego, że zniszczyć można było "jedynie" 90 proc. z nich. Unoszący się dym i przedmioty wyrzucane za burtę pokazały Koreańczykom z Północy, że wartość ich "łupu" maleje z minuty na minutę. Weszli więc na pokład amerykańskiego okrętu około godz. 14.45 czasu lokalnego.

Dobre trzy kwadranse później, około godz. 15.32 czasu lokalnego, "Pueblo" wykonał swój ostatni sygnał radiowy. W walkach zginął jeden Amerykanin, a czterech innych zostało rannych. Bucher musiał opuścić mostek na rzecz północnokoreańskich grup abordażowych. Wcześniej kazał swoim wykwalifikowanym oficerom samodzielnie określić ich pozycję i udokumentować wyniki: USS "Pueblo" znajdował się wyraźnie poza strefą dwunastu mil w momencie ataku.

Z drugiej strony Koreańczycy z Północy twierdzili później, że statek szpiegowski naruszył wody terytorialne ich państwa 17 razy w okresie od 15 do 24 stycznia 1968 r. Byłoby to jednak wyraźne naruszenie misji Buchera, a także zupełny bezsens, ponieważ dla statku zwiadu radiowego odległość dwóch mil morskich na otwartym morzu jest znacznie mniej ważna niż ustawienie anten w celu odbioru sygnałów elektronicznych.

Rozpoznanie optyczne nie było jednak częścią spektrum zadań, należało raczej do okrętów podwodnych, a dokumentowanie wybrzeża Korei Północnej z pewnością nie było priorytetem dla US Navy na początku 1968 r., ponieważ większość jej sił była zaangażowana w wojnę w Wietnamie.

Międzynarodowe reakcje i fala oburzenia w Waszyngtonie

W Waszyngtonie incydent ten wywołał falę oburzenia — tym bardziej, że reżim dyktatora Kim Ir-Sena wystawił schwytanych Amerykanów w mediach najlepiej jak potrafił. Związek Radziecki próbował przekonać Koreańczyków z Północy do jak najszybszego zwrotu statku i załogi, ale to się nie udało. Telegramy radiowe z rumuńskiej ambasady w Pjongjangu dokumentują spory, które wybuchły w obozie komunistycznym (który był już podzielony w 1968 r. z powodu rosnącej konfrontacji między Pekinem a Moskwą) w sprawie USS "Pueblo".

Rumuński ambasador poinformował Bukareszt o tym, co minister spraw zagranicznych Korei Północnej powiedział Horstowi Brie, ambasadorowi NRD w Pjongjangu: "Rząd Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej jest jedynym organem, który decyduje o tym, czy okupacja zostanie zwolniona, czy nie". I dodał: "Będziemy uważać tych, którzy zaakceptują propozycję Stanów Zjednoczonych dotyczącą mediacji w tej sprawie, za przyjaciół Amerykanów". W rzeczywistości sowiecki urzędnik narzekał: "Jeśli spróbujemy złagodzić tę podżegającą do wojny postawę, nasze stanowisko nie zostanie wzięte pod uwagę".

Rząd Lyndona B. Johnsona zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec dalszej eskalacji konfliktu — i został gorzko skrytykowany w niektórych kręgach: "Kiedyś naród amerykański był prowadzony przez ludzi odważnych i uczciwych", napisał "Lynchburg News" z Wirginii: "Teraz jest prowadzony przez uspokajaczy, kłamców i tchórzy, którzy kpią z honoru i prawdy jako luksusów, na które nie możemy sobie już pozwolić" — dodała gazeta. Ale Waszyngton twardo trzymał się swoich argumentów: mądrzejsi się poddali. USS "Pueblo" nie był wart kolejnej wojny koreańskiej.

Koreańczycy z Północy znęcali się nad 82 ocalałymi członkami załogi i torturowali niektórych z nich. Komandor Lloyd M. Bucher został kiedyś poddany pozorowanej egzekucji. Następnie podpisał przyznanie się do winy i hołd dla Kim Ir-Sena. Czyniąc to, pozwolił sobie jednak na grę słów, używając slangowego zwrotu, który oznaczał coś w rodzaju: "Czerwienię się do Wielkiego Przywódcy".

Po oficjalnym przyznaniu przez rząd USA, że USS "Pueblo" był zaangażowany w nielegalne szpiegostwo i zapewnieniu, że Stany Zjednoczone nie będą w przyszłości inicjować żadnych operacji szpiegowskich przeciwko Korei Północnej, rząd Korei Północnej zdecydował się uwolnić członków załogi. 23 grudnia 1968 r. załoga została przewieziona autobusem do granicy z Koreą Południową, "Mostu Bez Powrotu". Natychmiast po tym deklaracja, która została jedynie wymuszona, została wycofana.

Pół wieku później, północnokoreański reżim nadal przedstawia USS "Pueblo" jako klejnot w koronie swojego najważniejszego "zwycięstwa" nad USA. Nieliczni turyści, którzy w ogóle przyjeżdżają do Korei Północnej, często wybierają się na wycieczkę na statek, który od dawna jest zacumowany na rzece Taedong w Pjongjangu. W 2021 r. amerykański sąd przyznał byłym członkom załogi i ich potomkom 2,1 mld dol. odszkodowania — ale szanse na uzyskanie tej kwoty od Kim Dzong Una i jego reżimu nie są szczególnie wysokie.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-04T04:54:58Z dg43tfdfdgfd