"CHCą ZAMIENIć SZPITAL W RELIGIJNą OSTOJę". BURZA WOKół WROCłAWSKIEJ PORODóWKI

Największa wrocławska porodówka znalazła się w centrum kontrowersji. Lekarze i pracownicy twierdzą, że odkąd wicemarszałek Marcin Krzyżanowski, uważany za członka tzw. betonowego skrzydła PiS, umieścił w szpitalu na Brochowie swoich ludzi, szpital stał się religijną ostoją, a na oddziałach dochodzi do sytuacji zagrażającym zdrowiu ciężarnych — informuje wroclaw.wyborcza.pl.

Rozmówcy, na których powołuje się wroclaw.wyborcza.pl, narzekają na dyrektora ds. lecznictwa Jarosława Pająka oraz nową szefową całego szpitala Agnieszkę Chrobak. "Oboje to ortodoksyjni katolicy. Zostali namaszczeni przez pisowskiego wicemarszałka Krzyżanowskiego, by zamienić szpital w religijną ostoję" — przytacza opinię pracowników wroclaw.wyborcza.pl. Zdaniem rozmówców, którzy chcą zachować anonimowość, Chrobak zapowiedziała, że będą leczyć zgodnie z nauką Kościoła katolickiego.

Jak ustaliła wroclaw.wyborcza.pl, w szpitalu unika się przeprowadzenia legalnej aborcji, choć przepisy wciąż na to pozwalają, gdy zagrożone jest zdrowie i życie kobiety. Z relacji pracowników wynika, że władze forsują ideologię, według której jak najwięcej porodów powinno odbywać się siłami natury, bez cesarskich cięć.

Zwlekano z usuwaniem nawet martwych ciąż, co zagrażało życiu pacjentek, a niektóre ciężarne, które zaszły w ciążę po zapłodnieniu metodą in vitro, były traktowane gorzej — informuje wroclaw.wyborcza.pl. Nowe władze szpitala pozbyły się sporej części doświadczonych lekarzy. "Prawie nie ma tygodnia, żeby jakieś dziecko w ciężkim stanie nie jechało na mrożenie głowy do innego szpitala" — donosi lekarka zmuszona do odejścia z porodówki na Brochowie.

Inna ginekolożka przytacza przykład pacjentek, które trafiły do placówki z tzw. pustymi jajami płodowymi, u których nie stwierdzono tętna płodu. "Podawano leki, które mogły przyspieszyć czynność porodową. Niemniej jednak czekano bardzo, bardzo długo, aż sama urodzi" — podkreśla niebezpieczeństwo sytuacji pracownica z Brochowa.

Szpital odpiera zarzuty

W oficjalnym komunikacie, który znalazł się na stronie szpitala, podkreślono spadek cesarskich cięć — z 52 proc. do 39 proc., a od stycznia 2023 r. ma wynosić około 30 proc.

Redakcja wroclaw.wyborcza.pl próbowała skontaktować się z władzami szpitala. W środę na Facebooku wrocławskiego szpitala pojawiło się oświadczenie, w którym placówka zaprzecza "nieprawdziwym zarzutom oraz absurdalnym oskarżeniom" opisanym przez wroclaw.wyborcza.pl. Ubolewa nad "anonimowością wszystkich rozmówców, którzy formułują bardzo poważne oskarżenia, niezgodne z prawdą" i zapewnia, że jest w stanie klarownie i precyzyjnie zdementować wszystkie doniesienia.

Źródło: wroclaw.wyborcza.pl

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-25T06:05:48Z dg43tfdfdgfd