Pomorska policja otrzymała zgłoszenie o włamaniu do jednego z biur poselskich. Kiedy mundurowi przybyli na miejsce, okazało się, że taka sytuacja nie miała miejsca. Zastali tam jednak mężczyznę, który zgłosił sprawę. Jego tłumaczenia były kuriozalne.
Sytuacja, o której informuje pomorska policja, miała miejsce minionej nocy na terenie gminy Miastko. Wtedy to służby zostały zaalarmowane o włamaniu do jednego z biur poselskich.
"Zgłaszający przekazał, że był bezpośrednim świadkiem jak dwóch włamywaczy uszkodziło zamek wejściowy, a następnie wynosiło z lokalu wartościowy sprzęt. Ponadto uciekają w stronę lasu" – przekazała policja.
Kiedy mundurowi dotarli na miejsce, zastali tam nietrzeźwego mężczyznę, który przekazał im, że to on zgłosił włamanie. Okazało się jednak, że całą historię wymyślił. Jego tłumaczenia zapewne wprawiły w osłupienie policjantów. 57-latek stwierdził, że... po prostu chciał z kimś pogadać i poinformować, że ma na sprzedaż działki.
Za wywołanie niepotrzebnej i bezpodstawnej reakcji funkcjonariuszy mężczyzna został ukarany za popełnione wykroczenie 500 zł mandatem karnym.
Policjanci podkreślają, że każde zgłoszenie, które trafia do policjantów jest natychmiast weryfikowane i traktowane poważnie. "Pamiętajmy, że zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że może ich zabraknąć w miejscu, gdzie taka pomoc jest faktycznie konieczna" – przypominają.
Przyszedł sprzedać "złom". Przerażony pracownik skupu zaalarmował służby
Śledczy nie mają już wątpliwości. Nowe informacje ws. eksplozji granatnika w KGP
2024-04-23T20:03:00Z dg43tfdfdgfd