I WOJNA śWIATOWA W AFRYCE. "BRYTYJCZYCY TRAKTOWALI AFRYKAńSKICH TRAGARZY JAK TOWARY"

Setki tysięcy Afrykanów zostało zwerbowanych do armii swoich kolonialnych panów podczas I wojny światowej w celu dostarczenia zaopatrzenia na front w Afryce Wschodniej. W samej Kenii dziesiątki tysięcy zmarło z powodu niedostatku, chorób i pożarów.

Pracownicy budowlani robią sobie przerwę na lunch w cieniu. Zaledwie kilka tygodni temu odkryli oni ludzkie kości podczas kopania fundamentów pod nową salę lekcyjną w szkole podstawowej w Voi w kenijskim regionie Taita-Taveta. Początkowo przypuszczano, że robotnicy budowlani natknęli się na masowy grób kenijskich tragarzy, którzy byli wykorzystywani przez Brytyjczyków podczas I wojny światowej do zaopatrywania ich w walce z Niemcami.

Wynika to z faktu, że Brytyjczycy, Niemcy, Belgowie i Portugalczycy również walczyli w afrykańskich koloniach podczas I wojny światowej. Kolonialni władcy zatrudnili setki tysięcy Afrykanów jako żołnierzy i tragarzy. Niektórzy zgłosili się na ochotnika, inni zostali zwerbowani siłą, ale wszystkim płacono marne grosze.

"Brytyjczycy traktowali afrykańskich przewoźników jak towar"

Willie Mwadilo pochodzi z Voi. Przez długi czas był kierownikiem hotelu, a od 15 lat bada historię swojej ojczyzny podczas I wojny światowej. 65-latek mówi: — Prawdopodobnie pochowano tu tragarzy, ponieważ ich obóz znajdował się zaledwie 150 metrów stąd. Kolejna wskazówka: — Tradycyjnie ludzie są tu chowani z głowami skierowanymi na północ — wyjaśnia Mwadilo. Głowy znalezionych kości były skierowane na południe.

W latach 1914-1916 w Voi stacjonowało około 5 tys. afrykańskich tragarzy, niektórzy wynajęci, inni zmuszeni do służby. Byli oni częścią tak zwanego "Korpusu Przewoźników", znanego również jako Kariakor. Dostarczali na front żywność, amunicję i wiele więcej. Każdy przewoźnik musiał przenieść 25 kg, przez prawie 30 km dziennie. Plus własną wodę i jedzenie na trzy dni.

Krajobraz w regionie Taita-Taveta wygląda pięknie z łańcuchami wzgórz. Przy drogach pasą się zebry, żyrafy, bawoły i słonie. Ale może też być dość nieprzyjazny. Przez większość miesięcy w roku jest tu gorąco i bardzo sucho.

Według szacunków Brytyjczycy zwerbowali w sumie prawie 400 tys. mężczyzn z Kenii i Ugandy do swojego korpusu transportowego. Dołączyli do nich lokalni żołnierze z pułku King's African Rifles armii brytyjskiej. Wielu z nich zginęło, a około 50 tys. nie wróciło do domu.

— Brytyjczycy traktowali afrykańskich przewoźników jak towar. Jeśli jeden umarł, wykorzystywano następnego — mówi Willie Mwadilo. W Nairobi i Mombasie znajdują się pomniki upamiętniające tragarzy. Ale do dziś nie ma miejsca, w którym poszczególni tragarze, którzy zginęli w wyniku fizycznego wyzysku, choroby lub ataku, byliby upamiętnieni z imienia i nazwiska.

Cmentarze wojenne z osobistymi nagrobkami zostały założone dla poległych żołnierzy brytyjskich i południowoafrykańskich, administrowanych przez Wspólnotę Narodów, a także dla żołnierzy sprowadzonych do Kenii z Indii przez Brytyjczyków. Anthony Wachira opiekuje się grobami wojennymi żołnierzy brytyjskich w Voi. Przejął tę pracę od swojego dziadka, który walczył jako żołnierz brytyjski podczas II wojny światowej. Do dziś potomkowie z Wielkiej Brytanii, Australii i Kanady przyjeżdżają, aby upamiętnić swoich przodków, wyjaśnia Wachira.

Kenijczycy walczą o upamiętnienie "korpusu przewoźników"

Od 2018 r. w Kenii znajduje się co najmniej jedna tablica upamiętniająca tragarzy w pobliżu luksusowego hotelu Taita Hills Lodge. W tym czasie Willie Mwadilo był kierownikiem hotelu. W rocznicę zakończenia I wojny światowej w Afryce Wschodniej, 25 listopada 1918 r., od pięciu lat regularnie odbywają się tu uroczystości upamiętniające z udziałem kenijskiego wojska.

Jeden z poprzednich menedżerów Mwadilo, James Willson, Brytyjczyk, który dorastał w Kenii, zaczął dokumentować wydarzenia I wojny światowej w Kenii 40 lat temu. Podczas polowań na zwierzynę grubą, które w tamtym czasie były jeszcze legalne, wielokrotnie natrafiał w okolicy domku na pozostałości z tamtych czasów: części broni, amunicję, monety.

"Chcemy pamiętać o tych, którzy nigdy nie wrócili do domu" — to motto Willsona. Z okazji 100. rocznicy zakończenia wojny wydał książkę "Guerrillas of Tsavo". Zorganizował fundusze i sponsorów, aby umożliwić powstanie małego muzeum, które obecnie informuje odwiedzających o historii w hotelowym lobby.

Kilka tysięcy afrykańskich żołnierzy zginęło również w służbie niemieckich wojsk działających w kolonii Niemieckiej Afryki Wschodniej (dziś Tanzania bez Zanzibaru, Burundi i Rwandy) podczas I wojny światowej. Taveta, na południu dzisiejszego kenijskiego regionu Taita-Taveta na granicy z Tanzanią, była jedynym brytyjskim terytorium, które Niemcy podbili podczas I wojny światowej i okupowali przez dwa lata.

Bitwa między Brytyjczykami a Niemcami była ciężka. Na każdego walczącego żołnierza przypadało około 15 tragarzy — nawet słoma dla koni była sprowadzana z Afryki Południowej. Jak wyjaśnia Willson, niemieckie oddziały pod dowództwem generała Paula von Lettow-Vorbecka toczyły swego rodzaju wojnę partyzancką z najemnymi żołnierzami tanzańskimi.

Szczątki ludzkie znalezione podczas budowy szkoły podstawowej w Voi zostały przejęte przez Kenijskie Muzeum Narodowe. Niektóre z nich zostały wysłane do RPA w celu datowania radiowęglowego, podczas gdy inne zostały wysłane do Wielkiej Brytanii w celu analizy próbek DNA, mówi Mwadilo. Kości zostały również niedawno znalezione na pobliskiej dużej farmie sizalu, mówi lokalny historyk. Ma on nadzieję, że znaleziska te ujawnią więcej informacji na temat losu ich nosicieli. I że ostatecznie będą mogli zostać godnie pochowani.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-05T04:43:51Z dg43tfdfdgfd