STANISłAW OBIREK: KOMUNIA WYMKNęłA SIę KOśCIOłOWI SPOD KONTROLI [WYWIAD]

— Spowiedź przynosi spowiednikowi głównie sytuacje przekraczające jego możliwości. Jednak bardzo niewielu potrafi to przyznać. Mamy do czynienia z praktyką, do której większość księży zwyczajnie nie jest przygotowana, nadrabiają ten problem agresją i lękiem — mówi Onetowi prof. Stanisław Obirek. W okresie komunijnym pytamy o pomysł zakazu spowiadania dzieci.

  • Z prof. Stanisławem Obirkiem, autorem książek o Kościele, historykiem i teologiem w okresie komunijnym rozmawiamy o spowiedzi dzieci
  • W wywiadzie dla Onetu zwraca uwagę na niebezpieczeństwa związane ze spowiedzią dzieci, postulując wprowadzenie zakazu
  • Tłumaczy, dlaczego jako niegdysiejszy spowiednik z zasady zawsze udzielał rozgrzeszenia
  • Obirek mówi o ignorowaniu zaleceń po międzynarodowych raportach i nawiązuje do filmu braci Sekielskich
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
  • Więcej w temacie znajdziesz też na Onet Premium

Dawid Dudko: Panie Stanisławie, jak zapamiętał pan swoją pierwszą spowiedź? Mnie od razu przypomina się presja, by cokolwiek — jako ośmioletnie dziecko — przed tym konfesjonałem wyznać. I wielki, nieporównywalny z niczym stres.

Stanisław Obirek*: Wie pan, panie Dawidzie, to było tak dawno, że nie pamiętam dosłownie nic. Czasem, przeglądając album rodzinny, widzę zdjęcie dzieci idących do pierwszej komunii. Jestem wśród nich. Ten dzieciak, w którym rozpoznaję siebie, nie budzi we mnie żadnych wspomnień.

Czy podpisał się pod ogólnopolskim apelem o zakazie spowiedzi dzieci, który w 2022 r. zainicjował Rafał Betlejewski?

Podpisałem się. Jestem przekonany, że taki postulat jest głęboko słuszny, choć nie mam większych nadziei, że cokolwiek się w tej kwestii zmieni.

Pytanie, jak ewentualny zakaz miałby się do rozdziału Kościoła od państwa.

Nie widzę żadnego związku. Mówimy o działaniu obywatelskim, które ma na celu obronę dobrostanu obywateli, zwłaszcza dzieci. Coraz więcej ludzi, również wśród katolickich hierarchów, dostrzega zagrożenia płynące ze spowiedzi dzieci, na przykład w Niemczech. Niestety w Polsce ten temat to wciąż pole walki o wpływy, głównie polityczne.

Betlejewskiemu odpowiadał Tomasz Terlikowski: "Spowiedź jest wreszcie doświadczeniem odkrywania prawdy o sobie. Spowiedź powinna być dostosowana do możliwości dzieci, ale nie widzę powodu, by im odebrać prawo do radości z doświadczenia przebaczenia i miłości Bożej".

Wiele osób przekonuje, że Tomasz Terlikowski przeżył przemianę, nazywają go nawróconym fundamentalistą religijnym. Dla mnie jego fundamentalizm jest oświecony, ale nadal pozostaje fundamentalizmem. On nie wyobraża sobie Polski bez dominacji Kościoła. Może teraz jest bardziej niebezpieczny niż kiedyś.

Mocne słowa. Rozwinie pan tę myśl?

Terlikowski prezentuje katolicyzm z ludzką twarzą, który nie przyjmuje do wiadomości, że komuś zwyczajnie Kościół nie jest potrzebny do życia.

Spowiedź dzieci ma być częścią ich rozwoju duchowego dzieci. Tymczasem pan w jednym ze swoich najnowszych tekstów na łamach OKO.press pisze o braku elementarnego szacunku dla ludzkiej godności.

Tak, piszę o Kościele i jego roszczeniach, czyli niczym nieuzasadnionych próbach ingerencji w życie intymne obywateli. Spowiedź nie ma nic wspólnego z terapią czy pomocą duchową. To głęboko upokarzająca praktyka, w której urzędnik kościelny stawia się w pozycji oskarżyciela i sędziego. Co więcej, występuje w roli nieomylnego przewodnika, przekonującego, że reprezentuje Boga pragnącego nas uszczęśliwić i zbawić.

To jak w takim razie nazwałby pan sakrament spowiedzi świętej?

To zwyczajna tresura mająca na celu wyuczenie odruchów ślepego posłuszeństwa i rezygnacji z własnej wolności. Gasi myślenie krytyczne, niezależne i twórcze.

Gdy mówi pan o posłuszeństwie, przypominają mi się słowa pana kolegi, Artura Nowaka, który w kontekście swojej spowiedzi stwierdził: "Mój oprawca wytypował mnie w konfesjonale".

To, że Kościół poprzez spowiedź stwarza przestrzeń do nadużyć wobec małoletnich, jest faktem. Takie są ustalenia niemal wszystkich raportów na temat pedofilii w Kościele. Wśród zaleceń pojawił się postulat rezygnacji ze spowiedzi dzieci. W Polsce nie doszło nawet do ukonstytuowania się takiej komisji. Ta, która działa, najwięcej przeszkód napotyka ze strony biskupów. Ta sytuacja pokazuje, gdzie dziś w Polsce jesteśmy. Nie stać nas na konfrontacje z tym bolesnym problemem.

Winni są hierarchowie?

Tak jak i całe społeczeństwo. Niestety rodzice nie dbają o bezpieczeństwo własnych, małych jeszcze dzieci. Bracia Sekielscy słusznie zatytułowali jeden ze swoich filmów "Tylko nie mów nikomu". To nakaz spowiednika.

Ma pan inne pomysły na przeciwdziałanie potencjalnym nadużyciom, niż wspomniany zakaz? Może należałoby lepiej weryfikować duchownych?

Najlepszym pomysłem, jaki narodził się wśród nowoczesnych społeczeństw, to sekularyzacja. Tak zrobiła cała Europa Zachodnia, w tym kierunku idą USA i my też wyraźnie obieramy tę drogę. Dla coraz większej liczby ludzi Kościół i jego urzędnicy są zbędni. Dla mnie z całą pewnością.

Ale może jednak powinniśmy zwrócić w tej rozmowie uwagę na perspektywę samych księży, dla których proces spowiedzi jest dużym, emocjonalnym i etycznym wyzwaniem. Dzieci, co wiem od rozmów z duchownymi, a nawet z jedną z partnerek księdza, tylko im potrafią wyznać w czasie spowiedzi, że są ofiarami przemocy lub nadużyć seksualnych. Coś pan chyba o tym wie jako były spowiednik. Z jakimi największymi wyzwaniami się pan mierzył?

No cóż, spowiedź przynosi spowiednikowi głównie sytuacje przekraczające jego możliwości. Jednak bardzo niewielu potrafi to przyznać. Mamy do czynienia z praktyką, do której większość księży zwyczajnie nie jest przygotowana, nadrabiają ten problem agresją i lękiem. Dla mnie spowiedź to najtrudniejsze doświadczenie, któremu często towarzyszyła bezradność.

Nie dał pan komuś rozgrzeszenia? Bohaterka jednego z moich rozmów o Kościele — tancerka i performerka Hana Umeda, która swoje rozstanie z Kościołem opisała w przejmującym spektaklu "Wiarołomna" — powiedziała, że w czasie swojej ostatniej spowiedzi, bez rozgrzeszenia, wyznała utratę wiary.

Nigdy. Dla mnie sam fakt przystąpienia do spowiedzi równał się pojednaniem z Bogiem. I bez papieża Franciszka mówiłem, kimże ja jestem, by osadzać!

Nieprzypadkowy jest termin naszej rozmowy, mamy bowiem okres komunijny. Pana zdaniem Kościołowi udaje się ocalić to święto od zniszczenia konsumpcjonizmem? Żeby być sprawiedliwym, powiem, że za czasów mojej komunii świętej, czyli ponad 20 lat temu, ksiądz z ambony wielokrotnie apelował o umiar, tak samo jak przypominał dorosłym o abstynencji podczas uroczystości.

Komunia, podobnie jak i inne sakramenty, wymknęła się Kościołowi spod kontroli. Dla rodziców i dzieci ważniejsze są prezenty… A Kościół? Jest w sytuacji zatwardziałego grzesznika, który nie ma świadomości grzechu.

***

*Stanisław Obirek — jest polskim historykiem, teologiem, antropologiem kultury, profesorem zwyczajnym uniwersytetu Warszawskiego i profesorem nauk humanistycznych. Jego zainteresowania dotyczą dialogu pomiędzy religiami, konsekwencji holokaustu, a także możliwości przezwyciężenia konfliktów kulturowych, religijnych i cywilizacyjnych. W 1994 r. uzyskał stopień doktora teologii na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Autor kilku książek, m.in. "Polak katolik?" czy we współpracy z Arturem Nowakiem "Babilon. Kryminalna historia Kościoła" oraz "Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele".

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-05T17:06:26Z dg43tfdfdgfd